Oferta dla rolników, gospdarstw wielkopowierzchniowych, hotelarzy i innych właścicieli gruntów z problemem plag czyli gradacyjnego występowania szkodników. Najczęściej można pomóc w sprawie ślimaków bezmuszlowych, gryzoni, szarańczaków, koników polnych, pasikoników, świerszczy, ale też innych. Są to sytuacje, w których gospodarz odwiedził już wszystkie sklepy ogrodnicze i rozmawiał już różnymi producentami środków płoszących czy zabijajacych szkodliwe zwierzęta, a plaga powtarza się rok za rokiem. Problem często polega na tym, że właściciele sklepów, doradcy rolni owszem znają sie na chemii, jej stosowaniu, a co wazniejsze zjamują się skutkiem. A żeby zwalczyć tego rodzaju plagi, trzeba zajać się przyczyną.
Możemy zrobić rozpoznanie twojego problemu, znaleźć przyczynę jeśli to możliwe i opracować zalecenia do trwałego pozbycia się plagi. Możliwe, że trzeba będzie wykonać w terenie pewne prace warte kilka lub kilkanaście tysięcy, ale jeśli chcesz możesz większą część prac wykonać samodzielnie, zwłaszcza jeśli jesteś z daleka toi dla nas jest wygodniejsze. (Sandomierz) W taki przypadku wydasz może 2 tyś zł na usługi doradcze. Zalecenia ponieważ zajmują się często przyczyną zamiast skutku nie muszą zadziałać od razu, zwłaszcza jeśli częścią efektów ma być zasiedlenie jakiegoś drapieżnika, który może przyjść tego albo następnego sezonu. Nie damy zatem gwarancji, że dniem rozpoczęcia współpracy twój problem zacznie znikać, ale bywa tak, że jak razem zabierzemy się za twój problem to nieraz zdarza się, że gospodarz dobrze nakierowany samodzielnie ulepsza realizację zaleceń.
Jak się z nami pracuje najlepiej wyjaśnić na przykładach..
Przyczyna/skutek. Najlepszym przykładem przyczyny i skutku jest fakt, w którym ty zajmujesz sie zwalczaniem chemicznym ślimaków, które zaproponował ci sklep ogrodniczy. A jednocześnie ten sam sklep ogrodniczy rok po roku sprzedaje ci ziemie ogrodowe, torfy i korę "zakażone" jajami tychże ślimaków. Niekoniecznie celowo, raczej oni tego nie wiedzą, że np. ów słynny czerwony ślimak (ślinik) pochodzi z Hiszpanii i przenosi się na nowe tereny w workach z podłożami do nowoczesnych ogrodów.
Może ci się wydawać, że zasięgniesz porady w google, sztucznej inteligencji albo od innego przyrodnika zamiast u nas, bo przecież masz kolegę myśliwego, biologa czy ornitologa, ale to trochę jak specjalizacje między lekarzami. Może się zdarzyć, że uda się komuś dobrze doradzić, ale jeżeli nie ma ktoś odpowiednich doświadczeń, to w jednej sytuacji wielokrotnie można się pomylić. Zajmujemy się zwierzętami niebezpiecznymi, szkodnikami i pasożytami wiele lat, a to jest doświadczenie bardzo wyspecjalizowane.
A tak poza tym to, po co masz stosować rozwiązania, nad którymi musisz co sezon się napracować (takie znajdziesz w internecie), skoro możesz sprowadzić zwierzęta, które zeżrą twojego szkodnika i zrobią to za ciebie, ALE musi ktoś wiedzieć, jaki to zwierz zje twojego szkodnika.
Przykłady szczegółów omyłkowych u jednego z klientów. Uprawa jagodowa na niecałych 100ha. Problemy z gryzoniami, szarańczakami i ślimakami. Właściciel oblicza, że gdyby ograniczył szkodniki, zbiory wzrosną mu kilka procent. Uzgodniliśmy, że prostymi metodami możemy spróbować sprowadzić odpowiednie drapieżniki, a metody nie muszą być kosztowne, bo część potrzebnych robót gospodarz może wykonać sam majac narzędzia, ludzi i materiały.
Możemy zalecić i próbować sprowadzić puszczyka, jastrzębia albo myszołowa do gryzoni, ale ptaki te oprócz gryzoni w dużej mierze mogą SZKODZIĆ innym ptakom, które są potrzebne. Na dodatek miewają takie terytoria, w których zagęszczenie gniazd na takim obszarze będzie ZA MAŁE i nie będzie oddziaływać na gryzonie w sposób wystarczający. Wybieramy inny gatunek nieco bardziej towarzyski, ale wiemy, że łowi on też owady, a przeciez na tej farmie potrzebne są pszczoły i trzmiele do zapylania, kolejna okazja do BŁĘDU, na szczęście okazuje się, że ten gatunek łowi tylko większe owady. Zapada decyzja montażu w otoczeniu 10 stanowisk lęgowych dla tego gatunku, a przy tym łatwo popełnić BŁĘDY niewłaściwego wobyru drzewa, kierunku świata, strefy dolotu, skraju czy głębi lasu itd. W ostatniej chwili przypominamy sobie, że przecież ptak ten nie ścieli gniazda i wchodzi TYLKO na już wyścielone, więc trzeba odpowiednio przygotować lęgowiska. następnie mamy dla tego gospodarza wybrać drapieżnika, który wyłowi mu koniki polne i pasikoniki, a do tego bardzo dobra jest żołna. Jednocześnie też widzimy możliwość łatwego przygotowania skarpy dla żołny oraz wiemy, że żołna jest od dawna w okolicy. A jednak nie, bo żołna może WYDUSIĆ gospodarzowi pszczoły i trzmiele. Szukamy więc dalej drapieżnika od pasikoników. Ktoś sugeruje, żeby wzmocnić populację jeży, bo dobiją one bezmuszlowe ślimary, a jednak nie, jednak WBREW obiegowej opinii jeże wcale nie jedzą aż tak dużo ślimaków bezdomnych. Znajdujemy lepszego drapieżnika i lepsze metody, ale obawiamy się, że tego drapieżnika może złapać lis, a tam lisów przychodzi dużo. Jednocześnie też polscy ogrodnicy, a właściwie mściwe;) kobiety z ogrodów wynajdują dobrą nowoczesną metodę do mordowania ślimaków bezmuszlowych (bez chemii), tyle że nie do zastosowania na tak dużej powierzchni. Przypominam sobie z własnego polowego doświadczenia, że jeden z naszych drapieżników gniazdujący nad wodą uwielbia ślimary, a właściciel ma własne zbiorniki wodne, więc wystarczy zapewnić lęgowiska i gdy się tylko zasiedlą zaczną tępić ślimaki bezmuszlowe.
Prace jeszcze nie skończone u tego klienta, a już można popełnić kilka błędów o potencjalnie katastrofalnym skutku. Gdybyśmy w spontanicznej radości zainicjowali gniazdowanie żołny, co nie jest tu problemem, ta wytępiła by mu pszczoły i ddopiero miałby straty na zbiorach. Współpraca nie skończona, ale co ciekawe na nas wyda w sezonie poniżej 2tyś zł, sam wykona prace warte 6-7 tyś, a i tak ma swoich pracowników na etacie. Jest więc w stanie osiągnąć niewielkim kosztem konkretne efekty w zabezpieczeniu uprawy.
Na koniec bajka. Pewien chłop był na dworze u hrabiego i poczęstowano go ciastem, ktore chciał sobie zrobić w domu. Wziął od hrabiego przepis, gdzie było, że potrzebuje m.in. krowiego mleka, mąki owsianej i musu bananowego, ale dla oszczędności wziął mleko kozie, mąkę ziemniaczaną i mus z jabłek. Nie dość, że ciasto sie rozlazło, to jeszcze było niedobre. Wyrzucił to kurom do jedzenia i jaja z tego były. Uważaj, żebyś i ty tak nie zrobił. Że usłyszysz od nas, że można sprowadzić drapieżniki albo inne pomocne zwierzęta na twoją uprawę, żeby ją chronić przed szkodnikami, ale zamiast zadzwonić do nas, to zadzwonisz do kolegi, który troche zna się na przyrodzie i on ci doradzi, a potem będziesz na nas zły, że to nie wychodzi.
Kluczowych części rozwiązań niektórych problemów celowo nie podałem, bo nie po to zdobywaliśmy tę wiedzę kilkanaście lat, żeby ją oddać za darmo przez internet, też potrzebujemy z czegoś żyć
Na zakończenie życzymy powodzenia, Sebastian Sobowiec, tel. 606209710.