Nakładane są na nas przymusowe podatki radiowotelewizyjne, choć coraz mniej osób ogląda telewizję badź słucha radia. Tracą one na rzecz np. internetu.
Za internet mam liczone w telefonie, a nawet nie posiadając telewizora powinienem być przynajmniej z części tego podatku zwolniony. Posiadam niestety radio samochodowe, w którym często słucham głównie własnych płyt z nagraniami zwierząt.
Jeśli kiedykolwiek przeczyta ten tekst ktoś z naszych przedstawicieli we władzach, to według mnie warto rozważyć inną formułę tego podatku. Proponowałbym go nazwać ogólnie podatkiem medialnym oraz ustawić jego funkcjonowanie w sposób podobny do 1 % podatków dla wybranego stowarzyszenia. Czyli np. na PITcie moglibyśmy zaznaczać, że kolejny odsetek naszych podatków przeznaczamy na wybrane medium, ale już nie tylko spośród państwowych mediów, lecz całej ogromnej listy mediów funkcjonujących w Rzeczpospolitej. Jeśli ktoś zamiast mediów wybrałby jakąś firmę spoza listy, jego odsetek przeznaczony byłby na cele charytatywne.