Cytat z opisu do wystawy w kawiarni Ilusion w Sandomierzu:
Łabędź niemy (Cygnus olor) nierzadko jest największym ptakiem jakiego znamy. Osiągając 230 cm w skrzydłach, 170 cm długości i ponad 20 kilogramów potrafi być
zarazem dość agresywny. Osobiście doświadczyłem próby utopienia mnie przez łabędzia samca w swoim pojęciu broniącego młodych. Ratowałem się długim nurkowaniem, mimo tego miałem zakładane szwy na ranie w okolicy ucha.
Agresja łabędzi zwykle kierowana jest jednak przeciw innym ptakom zwłaszcza łabędziom w walkach terytorialnych. Na fotografii mamy do czynienia z gonitwą dwóch samców. Bynajmniej nie jest to związek homoseksualny istnienia takowych w naturze nie obserwujemy. Łabędź niemy jako duży ptak nie mający zbyt wielu naturalnych drapieżników, który dodatkowo przestał bać się dokarmiających go ludzi w nawodnionych okolicach zwiększa swoją liczebność zajmując nawet najmniejsze glinianki i oczka wodne. Zdarza się przy tym, że ze swojego terenu przegania nawet dzikie gęsi. Przez hodowców ryb uważany jest za ptaka szkodliwego z powodu podjadania karmy wysypywanej do wody rybom.
Mimo wszelkich trudności i potencjalnych zagrożeń jakie napotykamy ze strony tych ptaków w kulturze człowieka traktowany jest jako przepiękna śnieżnobiała ozdoba krajobrazu. Niestety często na złe łabędziom wychodzi nasze dokarmianie. Zdarza się bowiem, że dokarmiamy je jeszcze na jesiennych spacerach, a one przyzwyczajając się do tego decydują się ignorować zamarzanie wody, które jest dla nich sygnałem do odlotu. Kiedy zbiornik cały już zamarznie ptaki często nie mogą już wtedy odlecieć, nawet gdyby chciały. Jest to ciężki ptak, który do startu potrzebuje kilkudziesięciu metrów lustra wody i jeżeli spotykamy zimą łabędzie przymarznięte do lodu, nieraz jest to wina właśnie ludzi.